Fakty czy Ideologia?
Sábado, Septiembre 27, 2014 blog Share
W kraju, gdzie romantyzm, walenrodyzm, powstanie warszawskie i martyrologia narodu, gdzie zrywy serca i fantazje duszy zawsze były bardziej chodliwe, wysokonakładowe i patriotyczne niż jakieś tam rozumy, oświecenia i pozytywizmy – oczywiście, że ideologia! Na mur-beton i obowiązkowo.
Aborcja, zdrowie kobiet, pigułki po i przed - wszystko tematy ostatnio cieszące się wzięciem. W telewizjach śniadaniowych, w programach dziennikarskich typu tokszoł - formuła rzecz jasna ta sama: tak dobrać gości, żeby się pogryźli i była burda. Dla widza może i ubaw na cztery fajerki, cyrk, wielkie słowa o moralności. Wniosek prosty: Matka = Polka. Polka= Matka. Tylko czyim kosztem?
Pracuję z kobietami, które potrzebują aborcji i antykoncepcji od lat. Antykoncepcja i aborcja nie stoją w jakieś metafizycznej kolizji lub moralnej hierarchii, gdzie kalendarzyk małżeński króluje niczym anioł mężny. Koniec końców większość z nas w którymś momencie będzie mieć styczność z wieloma metodami antykoncepcji, o różnej skuteczności, jak i z aborcją.
W szkole uczą nas matematyki. Dwa plus dwa równa się cztery. Aksjomat.
Zdaje się jednak, że nie jest to prawda absolutna i bezwzględna. Nie w przypadku aborcji i antykoncepcji.
Mierzi mnie, że z tych wszystkich tokszołów i pseudo-debat, z ambon i z podium sejmowego, z trybun na politycznych wiecach, z katedr (!) na uniwersytetach medycznych dudnią bzdury. Bzdury, brednie, bajery, pic na wodę. Uprawiają moralność wybiórczą. Algorytm prosty: moja megalomania uświęca środki, narzucam własne przekonania. Nawet jeśli wprost prowadzą do cierpienia i zastraszania innych.
Fakty są znane i bardzo dobrze dowiedzione. Brak dostępu do aborcji ma tylko jeden skutek – kobiety ryzykują swoje życie i zdrowie. W Polsce wykonuje się więcej aborcji niż w wielu innych krajach w Europie. Aborcja przeprowadzana wedle zaleceń jest cholernie bezpiecznym zabiegiem. Kobiety mogą wziąć tabletki aborcyjne same w domu bezpiecznie, przynajmniej do 9 tygodnia. Nie tylko mogą, ale często wolą. Antykoncepcja po stosunku jest bezpieczna i może być stosowana wiele razy. Potrzeba recepty, po którą trzeba gonić najpierw na złamanie karku do lekarza, który ją przepisze, a potem bieguskiem do aptekarza, co tę receptę łaskawie zrealizuje – w nadziei, że ani jednemu ani drugiemu akurat sumienie nie będzie zabraniać (sic!) - to kompletna granda. Chodzenie do lekarza na nieustanne "sprawdzanie hormonów" przed ponownym przepisaniem pigułki to ściema. Kobieta powinna mieć informacje o przeciwskazaniach do użycia pigułki antykoncepcyjnej (jest tych przeciwskazań bardzo mało, ale są), i przede wszystkim obserwować własne ciało, czy wszystko jest okej. Za tymi twierdzeniami nie stoi jakieś tam jedno badanko na jakimś podrzędnym instytucie w pcinie dolnym, to fakty oparte na gigantycznych przeglądach Światowej Organizacji Zdrowia. Międzynarodowe agencje zajmujące się prawami człowieka i instytuty naukowe są zgodne – aborcja i antykoncepcja są bezpieczne i kobiety powinny mieć do niej bardzo łatwy dostęp. Koniec, kropka. Fakt. Amen.
Baby sobie poradzą. Przekażą dalej, podzielą się, choćby pocztą pantoflową. Same sobie jakoś poradzimy.
Stąd też Women Help Women. Bo dwa plus dwa było, jest i zawsze będzie cztery.
ps. tak zupełnie, jakby niechcący, i na dodatek - artykuł naukowy (po angielsku): Can women determine the success of early medical termination of pregnancy themselves? http://www.contraceptionjournal.org/article/S0010-7824(14)00690-8/abstract?cc=y